Przeczytałam niedawno proste równanie: Szczęście = rzeczywistość –
oczekiwania. Jeżeli usuniemy swoje wyobrażenia i zaczniemy przyjmować co jest
tu i teraz, jakość naszego życia wzrośnie.
Mój brat złapał się za głowę, gdy powiedziałam, że jedziemy do
Tajlandii w środku pory deszczowej – przecież tam się jedzie żeby się wygrzać! Faktycznie
widzieliśmy już ze trzy dzikie ulewy. Znajdowaliśmy jakiś daszek i patrzyliśmy
na deszczowe Opus Magnum. Ulica w ciągu pięciu minut zamieniała się w rzekę. Monsuny
były gwałtowne, ale po pół godziny ustawały.
Gdybym była optymistką powiedziałabym mojemu bratu: „jedziemy do
Tajlandii w porze deszczowej, ale na pewno będziemy mieć fuksa i nie będzie
padać.” Można nazwać to też głupotą.
Jestem raczej pozytywną obserwatorką rzeczywistości. Jeśli już
zbiera się na monsun mówię: „zatrzymajmy się żeby popatrzyć jak pięknie kotłują
się chmury”. Gdy na Koh Samui nadciąga ulewa wygląda to tak…Maja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz